[VIDEO] Pistolet, czarny mercedes, próba otrucia? Kto zastrasza świadków w Kaliszu? Dlaczego policja nie dostrzega przestępstw związanych ze spadkiem o wartości 20 milionów?
Do strzelaniny mogło dojść pod domem świadka zastraszenia świadków ustnego testamentu. Czy żrący płyn miał być lekarstwem na Covida obdarowanej tym testamentem Pani Marii?
- Mężczyzna ubrany w bojową kurtkę i białe adidasy zagrodził mi ręką wejście na schodach prowadzących do mojej firmy - mówi wywiadzie dla naszej stacji Telewizja.Patriot24.net Liliana Kąkol
- Kiedy na ciemnej klatce schodowej próbowałem, zapalić światło ten sam mężczyzna chwycił mnie za rękę - dodaje jej pracownik Jarosław Romaniuk.
Mężczyzna w białych butach sportowych uciekł z kamienicy w samym centrum Kalisza. Ale dostrzegł go jeden ze świadków i zgodził się swoje dane podać policji.
Z naszych informacji wynika że przed umówionym przesłuchaniem pod jego dom podjechał czarny Mercedes co najmniej dwiema osobami w środku.
Jak się okazało, świadek to osoba posiadająca legalnie broń. Kiedy wyszedł na zewnątrz i wycelował w Mercedesa, ten natychmiast odjechał w nieznanym kierunku.
- Policja to śledztwo umorzyła. Złożyłam zażalenie do sądu bo nie zgadzam się na zastraszenie mnie jako świadka ustnego testamentu - mówi Liliana Kąkol.
O sprawie napisaliśmy po raz pierwszy w piątek. Artykuł na temat zmarłego Andrzeja-milionera i ustnego testamentu znajdziesz pod linkiem:
Według tych świadków, zmarły 1 kwietnia 2021 r. pan Andrzej ustanowił jedyną spadkobierczynią swoją bratanicę Marię, z którą od 20 lat prowadził w Kaliszu dużą firmę ogrodniczą.
Jak się okazuje, w jej przypadku również mogło dojść do ciężkiego przestępstwa.
- Wuj oficjalnie zmarł na COVID. A po jego śmierci jego siostra dostarczyła mi płyn do czyszczenia podłóg twierdząc, że jest to lekarstwo na tą chorobę i powinnam je zażyć. Ale tylko ja z całej rodziny - przekazuje w wywiadzie dla naszej telewizji pani Maria.
Sprawa została zgłoszona policji w Nowych Skalmierzycach. I jak narazie nic się w tej sprawie nie dzieje.
Dlatego dziś pytamy będą tam Komendanta Miejskiego Policji w Kaliszu i Komendanta w Nowych Skalmierzycach czy musi dojść do zbrodni związanej z tym spadkiem?
Skąd kierowca czarnego mercedesa miał adres świadka zastraszania wezwanego na policyjne przesłuchanie?
Czy członkowie rodziny zmarłego Andrzeja mogą być zamieszani w te przestępcze działania?
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?