Komendant Główny Policji podał się do dymisji. Czy jest zamieszany w aferę korupcyjną? Co się dzieje z praworządnością polskich funkcjonariuszy?

Inspektor Zbigniew Maj złożył dziś dymisję po informacjach, jakie dotarły do mediów. On sam zaprzecza, ale dla dobra służby rezygnuje.

Gazeta Fakt podaje, że inspektor Zbigniew Maj miał przed trzynastoma laty być zamieszany w aferę korupcyjną. Chodzi o jego żonę, która miała dostać pracę w kaliskim TBS-ie w zamian za pomoc jednemu z tamtejszych decydentów w kłopotach prawnych. Fakt pisze, że żona Zbigniewa Maja pracę dostała, a decydent został w sądzie uniewinniony.

Kolejny zarzut ma dotyczyć przyjęcia przez Zbigniewa Maja łapówki w postaci pięciu butelek wódki oraz umorzenia pożyczki na kwotę 10 000 złotych. Gazeta pisze, że komendant podał się dziś rano do dymisji po tym, jak otrzymał z redakcji pytania w tej sprawie.

Sam Zbigniew Maj, już po złożeniu rezygnacji, odniósł się do tych zarzutów. Mówił, że sprawa z 2003 roku została wyjaśniona już w 2006 roku, a całość nazywa prowokacją byłych funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Chodzi o funkcjonariuszy, którzy na co dzień kontrolują pracę policjantów. A tych, którym udowodnią przestępstwa wyrzucają ze służby i kierują sprawy do prokuratur z wnioskiem o ściganie i ukaranie.

- Dla dobra moich przełożonych i przejrzystości działania policji rezygnuję. Uważam, że komuś zależy na pozbyciu się mnie, bo rozpocząłem porządkowanie policji i rozbijanie funkcjonujących tam układów - tłumaczył dziennikarzom Zbigniew Maj.

O jakie układy chodzi? O jaką zemstę w szeregach służby mundurowej, która ma za zadanie pilnowanie przestrzegania prawa?

- Polska policja pilnie potrzebuje silnego, charyzmatycznego i uczciwego dowódcy. A Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji powinno jak najszybciej dokonać niezbędnych porządków i skompromitowanych funkcjonariuszy zastąpić nowymi, nieuwikłanymi w stare powiązania zawodowcami - komentuje Robert Rewiński, redaktor naczelny Patriot24.net.

(PR)