[VIDEO] Czy robotnicy niemieckiego SIEMENS budują w Polsce wiatraki bezkarnie łamiąc polskie prawo jako turyści na wczasach? Tak wynika z dokumentów poznańskiego inspektora pracy!
Okręgowy Inspektorat Pracy w Poznaniu Oddział w Ostrowie Wielkopolskim poświadczył na piśmie, że 30 marca 2022 żaden z Niemców, spisanych przez jego podwładnego na placu budowy we wsi Głóski, nie pracował przy budowie wiatraków. To przeczy faktom zarejestrowanym przez naszą kamerę, więc złożyliśmy zawiadomienie w Prokuraturze Krajowej o popełnieniu przestępstwa poświadczenia nieprawdy przez dwoje decydentów tego urzędu!
O bezczelnym łamaniu polskiego prawa budowlanego przez wykonujących prace niemieckich robotników firmy SIEMENS zaalarmowała nasza redakcja realizując reportaż na tej budowie wiatraków.
Do niniejszego tekstu ponownie dołączamy film, na którym widać pracujących niemieckich robotników. Oraz równocześnie naszą rozmowę z Kierownikiem Inspektoratu Pracy w Ostrowie Wielkopolskim Tomaszem Kozłowskim, w której powiadamiamy go o licznych przypadkach łamania polskiego prawa.
Na nagraniu słychać, jak Tomasz Kozłowski przyjmuje do wiadomości informacje o pracy robotników, o braku kierownika budowy, o braku dziennika budowy, braku ogrodzenia placu i skandalicznym zachowaniu niemieckich robotników.
Całość zarejestrowana jest na filmie, który po raz kolejny dołączamy dziś do niniejszego tekstu.
Pod koniec widać, jak na plac budowy przyjeżdża delegowany inspektor pracy z Ostrowa Wielkopolskiego i spisuje nazwiska niemieckich robotników. A wychodząc z budowy oświadcza, że „nie wszystko odbywa się tu zgodnie z prawem”.
Pełny raport z tej kontroli miał być gotowy po miesiącu. Kiedy zwrócił się o niego prawnik reprezentujący stowarzyszenie „Stop Wiatrakom”, aktywiści tej organizacji zdębieli.
Bo z dokumentu wystawionego na papierze firmowym „PAŃSTWOWA INSPEKCJA PRACY, Okręgowy Inspektorat Pracy w Poznaniu Oddział w Ostrowie Wielkopolskim” z dnia 21 kwietnia 2022 wynika, że raportu pokontrolnego nie będzie. Bo „w dniu kontroli (30 marca 2022) nie były prowadzone żadne prace budowlane ani żadne prace przygotowawcze”. Dokument tego urzędu, prowadzonego przez Tomasza Kozłowskiego, podpisała Główna Specjalistka mgr Luiza Kotowska.
- Wielkopolska słynie z dobrego kabaretu. Ale to, co wystawili za pieniądze Skarbu Państwa Rzeczypospolitej Polskiej Tomasz Kozłowski oraz Luiza Kotowska, to nie jest śmieszne. To jest wstrząsające poświadczenie nieprawdy na rzecz interesu niemieckiego - komentuje Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net, który realizował 30 marca 2022 reportaż we wsi Głóski.
- Tomasz Kozłowski miał numer telefonu do mnie. I jeżeli miał wątpliwości, czy prace były wykonywane czy nie, mógł mnie wezwać do urzędu celem przesłuchania w ramach tej kontroli. Ale tego nie zrobił, bo najprawdopodobniej nie pasowało mu to do powziętego z góry zamiaru zaniechania czynności kontrolnych. I odstąpienia od wyciągnięcia surowych konsekwencji wobec niemieckiego koncernu bezprawnie wykonującego prace energetyczne na terenie Rzeczpospolitej Polskiej - uważa nasz Redaktor Naczelny.
Ponieważ film rejestrujący pracę Niemców na polskiej budowie jest rzetelny, złożyliśmy w Prokuraturze Krajowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez decydentów Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu Oddział w Ostrowie Wielkopolskim - Tomasza Kozłowskiego i Luizę Kotowską. Wraz z apelem, by tej sprawy nie rozpatrywała lokalna Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim, gdyż tutejsi śledczy nie znajdują żadnej nieprawidłowości przy tej skandalicznej budowie.
- Dziś trzy wiatraki już stoją. Bo Niemcy z SIEMENS je wybudowali, zarówno we wsi Głóski jak i w sąsiedniej wsi Kotowiecko - przekazuje Robert Rewiński prezentując zdjęcia z tamtego rejonu.
- Przyjmując karygodną logikę Państwowego Inspektoratu Pracy w Ostrowie Wielkopolskim, wybudowali je chyba niemieccy turyści przebywający na wakacjach w Polsce. I to nie wykonując żadnej pracy, tylko na zasadzie wizualizacji marzeń. A to już chyba podlega pod analizę psychiatry - dodaje nasz Redaktor Naczelny.
Całość tego wieloletniego skandalu szczegółowo opisujemy, filmujemy i prezentujemy (m.in. reportaż TVP Anity Gargas i interwencje biura Rutkowski) pod linkiem:
Przypomnijmy, że w Prokuraturze Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim jest od tygodni zawiadomienie o prowadzeniu przez robotników SIEMENS prac na terenie, na którym miały zostać wyłudzone unijne dopłaty rolne.
Prezes SIEMENS Roland Busch milczy. A 10 pracowników jego biura prasowego w Monachium nie odpowiedziało na żadne z pytań zadanych w sprawie braku praworządności na realizowanej inwestycji energetycznej na terenie Polski.
O szczegółach działań stowarzyszenia „Stop Wiatrakom” przeciwko Siemens w Brukseli napiszemy w dniu jutrzejszym. Oraz do apelu do Europosła Patryka Jakiego z prośbą o pomoc. Bo członkowie Stowarzyszenia "Stop Wiatrakom" uważają go za jedynego w Europie, który potrafi skutecznie przeciwstawić się hegemonii niemieckiego bezprawia.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?