Policja i Kuratorzy Sądowi z Elbląga nie zastali dziś pod adresem wskazanym na zwolnieniu lekarskim Marcina S. Ani dwójki małych dzieci, które według sądowych postanowień powinien oddać matce czyli Kamili Stefanowicz!
O tym, że Marcin S., który uwięził dwójkę dzieci jak zakładników łamiąc postanowienia Sądów Rejonowych w Gdańsku i Gdyni mógł dodatkowo oszukać Sąd Okręgowy w Gdańsku posługując się nieprawdziwym zwolnieniem lekarskim alarmowaliśmy wczoraj w artykule pod linkiem:
Dziś Policja z Elbląga wraz z tamtejszą Kurator Sądową potwierdziła prawdziwość naszej hipotezy. Marcin S. który według przedłużonego w Sądzie Okręgowym zwolnienia lekarskiego ma do 28 października 2021 r. przebywać wyłącznie w miejscu zamieszkania, był tam dzisiaj nieobecny.
- To potwierdza też inny fakt opisany przez nas wczoraj. Czyli, że adwokat z Gdyni Aleksandra Steller-Gil posłużyła się tym nieprawdziwym zwolnieniem w Sądzie Okręgowym mając świadomość lub co najmniej przypuszczenie, że może być ono niezgodne z prawdą - przekazuje Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net oraz Telewizja.Patriot24.net
Policja i kurator nie potrafili dziś ustalić też miejsca pobytu tak małych dzieci! Bo Marcin S. nie odbiera od Policji telefonów a jego matka i siostra zaczęły uciekać i chować się w domu.
- Czy ta zakłamana adwokat Aleksandra Steller-Gil dodatkowo czerpie jakąś sadystyczną przyjemność z bezprawnego wspierania izolacji Kamili Stefanowicz od dzieci? Jeśli uważa, że to sytuacja jest w porządku to niech przekaże swojemu klientowi jakieś dzieci ze swojej rodziny, by je ukrywał i więził. Może wtedy zrozumie jaką krzywdę wyrządza tej matcr oddzielając ją od dzieci przez ostatnie 15 miesięcy poprzez swoją brudną i nieetyczną pracę - dodaję nasz Redaktor Naczelny.
Czy Sądy i Policja w szybkim czasie ukrócą szaleństwo anarchii oraz drwienia i lekceważenia sądów przez Marcina S.?
Wszelkie nowe informacje na ten wstrząsający temat będziemy przekazywać na bieżąco, również poprzez naszego naszego Facebooka, Twittera, Instagrama, Telegrama, Albicla i naszą stację Telewizja.Patriot24.net
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?