Tak zdecydował 7 sierpnia 2020 roku Sąd Rejonowy w Legnicy. Uznał, że stalinowskie metody działania prokuratury we współczesnej Polsce są legalne!
Taką decyzję podjął sędzia Michal Antczak wydając orzeczenie w sprawie Bożeny Zalewskiej z Kłodzka. Uznał, że można jej nie przesłuchać jako świadka, ani jako podejrzanej. Można nie postawić jej prokuratorskich zarzutów i legalnie wysłać zawiadomienie, by stawiła się do sądu jako oskarżona. I następnie prawomocnie skazać!
Video zapis tej rozprawy prezentujemy poniżej. A o szczegółach tej skandalicznie niebezpiecznej decyzji "wolnego sądu" przeczytasz pod linkami:
Kobieta zwróciła się już o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich. Rzecznik rozpoczął procedurę sprawdzenia tego skandalu.
Niestety zastępca Rzecznika szybciej poskarżyła się na sposób potraktowania Romana Giertycha niż na prawomocnie ustanowione przez sąd w Legnicy prawo w tym zakresie.
- Żałośnie wyglądają teraz obrońcy "wolnych sądów", którzy broniąc Romana Giertycha wpadli w paranoję bezprawia - komentuje Robert Rewiński, Radaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
- Mam nadzieję, że adwokat Jakub Wende oraz dziennikarze-fantaści w tym zakresie m.in. Ewa Siedlecka zapoznają się ze sprawą legnickiego sądu o Sygn. II Kp54/20 i przestaną mamić Polaków głupimi komentarzami i nieuprawnionym wymądrzaniem się - dodaje nasz Redaktor Naczelny.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się już akta tej skandalicznej sprawy do Prokuratury Rejonowej w Ząbkowicach Śląskich o sygnaturze DS 561/2018. Bożena Zalewska, udręczona od 2013 roku przez dolnośląskie sądy, czeka teraz na skuteczne przywrócenie praworządności w Polsce.
- Nie tylko dla siebie. Ale też moich dzieci i wnuków, by stalinizm się zakończył a prawo w Polsce było równe dla wszystkich - przekazuje Bożena Zalewska.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?